Uśmiechnięty mężyczna.

Nowotwór jądra – męska sprawa

8 listopada 2021 r.

Nowotwór jądra jest stosunkowo rzadką choroba nowotworową. Corocznie w Polsce notuje się nieco ponad tysiąc nowych przypadków, co lokuje ten nowotwór na odległych pozycjach jeśli analizujemy częstość zachorowań na różne nowotwory złośliwe u mężczyzn. A jednak jest to choroba, która zajmuje szczególną pozycję pośród innych nowotworów. A dzieje się tak z dwóch powodów.

Po pierwsze jest to choroba młodych mężczyzn, czyli inaczej niż w przypadku wielu nowotworów u dorosłych, kiedy to obserwujemy częste występowanie wraz ze starzeniem się organizmu, w tym wypadku szczyt zachorowań przypada pomiędzy piętnastym a czterdziestym rokiem życia. Okazuje się, że u panów w tym wieku aż 20% zachorowań na nowotwory złośliwe to zachorowania na nowotwór zarodkowy jądra – czyli najczęstszą postać nowotworu złośliwego jądra.

Po drugie jest to nowotwór, który nawet w zaawansowanym stadium choroby, kiedy to występują przerzuty, jest chorobą w ogromnej większości uleczalną. Stało się tak dzięki wprowadzeniu do leczenia absolutnie przełomowego w tym rozpoznaniu leku – a mianowicie cisplatyny.  W Polsce z diagnozą nowotworu złośliwego jądra żyje ok. 14 tys. mężczyzn, co jest konsekwencją wysokiej przeżywalności chorych z tym nowotworem.

Ponad 95% nowotworów jąder wywodzi się z komórek rozrodczych, czyli z tych komórek, z których ostatecznie mają rozwinąć się plemniki. Są to tak zwane nowotwory zarodkowe jądra, popularnie – acz niepoprawnie – ta choroba jest nazywana rakiem jądra. U części mężczyzn nowotwory  rozwijają się z komórek produkujących testosteron lub z komórek „opiekujących” się komórkami rozrodczymi. Mogą też występować zdecydowanie rzadsze procesy nowotworowe. Skupmy się jednak na najczęstszym nowotworze, czyli nowotworze zarodkowym jądra. W istocie jest to grupa nowotworów bardzo rozmaitych pod względem wyglądu i zachowania klinicznego. Ponieważ jednak powstają z tego samego rodzaju komórki, czyli komórki rozrodczej mają też wiele cech wspólnych. Co również istotne: różne typy nowotworów zarodkowych mogą występować u pacjenta samodzielnie lub zmieszane ze sobą.

Praktyczny podział kliniczny nowotworów zarodkowych, pomimo ich zróżnicowania histologicznego, jest stosunkowo prosty i obejmuje dwie grupy — nasieniaki (kiedy to w jądrze mamy wyłącznie utkanie nasieniaka) i nienasieniaki (wszystkie inne wzorce utkania tkanki nowotworu. Nienasieniaki stanowią ok. 60% nowotworów zarodkowych i występują zwykle u nieco młodszych panów, 40% to nasieniaki, które pojawiają się zwykle nieco później. Ten podział został wprowadzony w związku z większą wrażliwością nasieniaka na napromienianie i choć metoda w leczeniu pacjentów traci na znaczeniu w tym rozpoznaniu to nieco „spokojniejsze” zachowanie tego nowotworu sprawia, że podział się utrzymał i jest nadal wykorzystywany.

Pytaniem, które często jest stawiane przez naszych pacjentów jest „skąd to się wzięło?” Odpowiedź wcale nie jest taka prosta. Obecnie mówi się, że występujące jeszcze w łonie matki zaburzenia rozwojowe sprzyjają późniejszemu zachorowaniu, które ujawnia się wtedy, gdy już pełną parą pracuje układ hormonalny mężczyzny – stąd ujawnianie się nowotworu u młodych panów. Co ciekawe – taki nowotwór może tez ujawnić się poza jądrem, co pokazuje, że zaburzeniu może ulec wędrówka komórek rozrodczych z pęcherzyka żółtkowego (struktura zarodka) do zawiązków jąder. Swoją drogą bardzo ciekawe, że komórki rozrodcze powstają gdzie indziej a potem wędrują po ciele do swojego celu. Tę teorię zaburzonego rozwoju potwierdza także większa częstość występowania tego nowotworu u panów z zaburzeniami zstępowania jądra (w okresie płodowym jądra stopniowo zstępują z jamy brzusznej do moszny). Tak zwane wnętrostwo to sytuacja, gdy po urodzeniu jądro nie znajduje się w mosznie, ale jest nieco wyżej w swojej drodze. Wiąże się także problemy z płodnością z większym ryzykiem zachorowania. W Europie obserwuje się wzrost częstości występowania NZJ. Wraz z rozwojem gospodarczym krajów narasta częstość zachorowań, co sugeruje znaczenie czynników środowiskowych w przypadku tych nowotworów. A te czynniki zaburzają właśnie prawidłowy rozwój (mowa na przykład o środkach ochrony roślin, związkach chemicznych znajdowanych w plastikach). Obserwuje się także zwiększoną częstość nowotworów jądra u krewnych pacjentów z już rozpoznaną chorobą, wiążemy także ten nowotwór z pewnymi nieprawidłowościami genetycznymi – zatem czynnik dziedziczny odgrywa istotna rolę.

W krajach z dobrą opieką zdrowotną wskaźniki wyleczalności po rozpoznaniu nowotworu zarodkowego są dobre, ale wszyscy powinniśmy dążyć to wyników szwedzkich – imponujących – 95% wyleczeń. W Polsce jest to kilka procent mniej, zatem i lekarze i  pacjenci mają jeszcze trochę do zrobienia. Z czego wynikają te różnice? Wcale nie ze sposobów leczenia. Zasady terapii są od lat ustalone, powszechnie znane i stosowane. Ważna jest jednak świadomość pacjentów i sprawny dostęp do opieki lekarskiej.

Bardzo poważnym problemem z punktu widzenia lekarza-klinicysty jest późne zgłaszanie się pacjentów do lekarza. A szkoda, bo jest to czas dany nowotworowi do rozwoju. Mamy bardzo silne dowody na to, że niskie zaawansowanie daje pacjentowi ogromne szanse na trwałe wyleczenie. Pacjenci w pierwszym stopniu zaawansowania, u których po badaniach stwierdzamy, że nie widzimy cech przerzutów rokowanie co do życia jest wręcz dokonałe. Ale także u pacjentów z przerzutami rokowanie zależy od zaawansowania choroby i niestety pogarsza się wraz ze wzrostem masy nowotworu lub ujawnieniem się przerzutów w narządach wewnętrznych. Apeluję Panowie – badajcie się i nie lekceważcie niepokojących objawów.

No właśnie – co powinno zaniepokoić mężczyznę. Typowym objawem nowotworu jądra jest pojawienie się w jądrze twardego guzka, czasem całe jądro staje się twarde, może się też powiększać. Ból nie jest typowym objawem. Ale symptomy mogą być dość różnorodne, stąd proponuję badać sobie samemu jądra raz w miesiącu i zgłosić się niezwłocznie do lekarza, jeśli coś nas niepokoi lub obserwujemy, że w naszym ciele się coś zmienia. Stwierdzenie takiej nieprawidłowości wymaga wizyty u urologa – niestety jest potrzebne skierowanie. Proszę się domagać pilnej wizyty u tego specjalisty, który jest przygotowany do tego, że pacjenta z guzem jądra musi pilnie skonsultować. Nowotwór ten może bowiem przebiegać naprawdę szybko. Absolutnie odradzam odwlekanie wizyty u lekarza ze względu na wstyd – a mam wrażenie, że u wielu młodych mężczyzn jest to podstawowa przyczyną opóźnienia diagnostyki i leczenia.

Jakie postępowanie zaleci lekarz w przypadku obecności guza w jądrze? Najczęściej pierwszym krokiem jest usunięcie zmienionego jądra. Zawsze obowiązuje nas poszukiwanie przerzutów w badaniach dodatkowych (oznaczanie markerów nowotworowych – substancji wytwarzanych przez nowotwór, wykonanie tomografii komputerowej klatki piersiowej, jamy brzusznej i miednicy).

Kiedy nowotwór jest tylko w jądrze i nie ma cech obecności przerzutów czasem usunięcie jądra kończy leczenie. Czasem proponujemy krótką terapię uzupełniającą – takie opcje są dyskutowane z pacjentem przez onkologa.

Inaczej jest  w przypadku obecności przerzutów – tu dalsze leczenie jest niezbędne. I tu jedna ważna uwaga – nowotwór jądra w pierwszym rzędzie przerzutuje do węzłów chłonnych. Część pacjentów wie, że mamy węzły chłonne w okolicach pachwin i bardzo niepokoi się o stan tych właśnie węzłów – całkiem logicznie, bo są w pobliżu jąder. Nic bardziej mylnego. Powyżej pisałem, że jądro zstępuje w swoim rozwoju z jamy brzusznej. W tym procesie „ciągnie” za sobą naczynia, które tworzą potem powrózek nasienny. Stąd chłonka i krew z jądra nie spływa przez okolice pachwin i pierwsze przerzuty do węzłów chłonnych tworzą się wysoko w brzuchu, na wysokości nerek. Niestety okolica trudna do zbadania dłońmi lekarza, tym bardziej do samobadania. Stąd tak ważne są badania tomograficzne.

W przypadku obecności przerzutów niemal zawsze leczenie po usunięciu jądra rozpoczynamy od chemioterapii a dalsze kroki podejmujemy po ocenie efektów leczenia. Czasem musimy usunąć zmiany przerzutowe, które nie zniknęły w trakcie leczenia. Warto zaznaczyć że najczęściej odnosimy sukces w leczeniu i pacjent przechodzi już tylko do obserwacji.

Im wcześniej wykryjemy nowotwór, tym leczenie krótsze i mniej skomplikowane a wyniki lepsze. Zatem Panowie – warto chyba samodzielnie sprawdzić co miesiąc czy z jądrami wszystko w porządku?

Prof. nadzw. dr hab. n. med. Paweł Wiechno

Onkolog kliniczny, urolog

Kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Układu Moczowego

Narodowy Instytut Onkologii im. M. Skłodowskiej – Curie

Państwowy Instytut Badawczy

Chcesz dowiedzieć się, jak wygląda profilaktyka raka prostaty? Kliknij tutaj!